„Pracowałem całe życie z robotnikami. Im zawdzięczam, że praca moja nie poszła na marne, ku nim z ostatnią myślą się zwracam, żegnając się z nimi. Mam nadzieję niezłomną, że życie ich stanie się lżejsze, że będą silni i zdrowi moralnie, że urzeczywistnią wspólne ideały. Żegnam towarzyszy i przyjaciół, z którymi tyle współpracowałem wspólnie, i proszę ich o życzliwą pamięć dla tych wspólnych wysiłków. Wszystkich proszę o przebaczenie mych błędów i niepamiętanie cierpień, które im w życiu wyrządziłem. Myśl o śmierci dawno już jest dla mnie początkiem wyzwolenia.”
Powyższe słowa pochodzą z ostatniego listy Ignacego Daszyńskiego, którego rocznicę śmierci dziś obchodzimy. To smutne wydarzenie miało miejsce w nocy 30/31 października 1936 r. w Domu Zdrowia w Bystrej Śląskiej. Pogrzeb miał miejsce kilka dni później 3 listopada w Krakowie. Na tą ceremonię w Warszawie były wydawane dla żałobników specjalne, darmowe bilety kolejowe.
Ignacy Daszyński urodził się w słynnym Zbarażu (tym który miał być broniony przez kompanię z Ogniem i Mieczem) w średniozamożnej szlacheckiej rodzinie. Dzieciństwo spędził w galicyjskiej społeczności Polaków, Ukraińców, Żydów i Niemców. Jako nastolatek potrafił mówić w czterech językach. Jego patriotyczna postawa od lat szkolnych przysparzała jemu i jego rodzinie problemów. Za akcje patriotyczne był wydalany ze szkół, co zmuszało rodzinę do migracji. Ostatecznie w wieku 22 lat zdał maturę i dostał się na Uniwersytet Jagielloński na wydział przyrodniczy. Zaangażował się również bardzo czynnie w działalność polityczną Polskiej Partii Socjalistycznej. Kariera polityki zawiodła Daszyńskiego od stanowisk w radzie miejskiej Krakowa i Wiednia, aż do austro-węgierskiego parlamentu. Zyskał tam sławę jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego mówcy. Jego przemówienia cieszyły się zawsze olbrzymią popularnością.
Koniec I wojny światowej oraz pustka, jak wytworzyła się po upadku państw centralnych w listopadzie 1918 r. doprowadziły do utworzenia Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej w Lublinie pod przywództwem Ignacego Daszyńskiego. Rząd działał zaledwie przez 4 dni do 11 listopada 1918 r. kiedy to podporządkował się Piłsudskiemu. W odrodzonej Polsce Daszyński pełnił wysokie stanowiska w ramach PPS-u, zaś w 1928 r. został wybrany Marszałkiem Sejmu, zwyciężając wskazanego przez marszałka Piłsudskiego byłego premiera Kazimierza Bartla. Przemawiając w Sejmie tuż po głosowaniu Daszyński oświadczył: „Wysoka Izbo! Dramatyczne posiedzenie dzisiejsze zakończyło się wyborem, który przyjmuje i po 30 z górą latach pracy parlamentarnej uważam za najchlubniejsze odznaczenie obywatelskiej służby. Jako Marszałek Sejmu będę strzegł praw i godności tej Wysokiej Izby, kierując się na urzędzie marszałkowskim zasadami słuszności i sprawiedliwości. Wiem dobrze, że moje urzędowanie marszałkowskie nie będzie funkcją beztroskiego życia. Polityki marszałkowskiej i żadnej innej uprawiać nie będę. Polityka jest rzeczą walczących często ze sobą stronnictw, ale nigdy Marszałka Sejmu”. Przejmując obowiązki marszałka Daszyński zrezygnował z pełnienia funkcji partyjnych.
W październiku 1929 r., broniąc zasad demokracji parlamentarnej, stanowczo odmówił otwarcia sesji sejmowej w obecności ponad stu uzbrojonych oficerów towarzyszących marszałkowi Piłsudskiemu. W 1930 r. jako marszałek Sejmu wsparł działania opozycji antysanacyjnej, tzw. „Centrolewu”, wysyłając m.in. depeszę solidaryzującą się z obradującym w Krakowie Kongresem Obrony Prawa i Wolności Ludu. W listopadzie tego roku ponownie uzyskał mandat poselski. Obradujący w maju 1931 r. w Krakowie XXII Kongres PPS po raz kolejny wybrał go na przewodniczącego RN. Niestety wiek i choroba zmusiły Daszyńskiego do wycofania się pod koniec lutego 1931 r. z czynnej działalności politycznej. Ostatnich 5 lat swojego życia Ignacy Daszyński spędził w sanatorium w Bystrej Śląskiej.
Należy tu wspomnieć, że mimo swoich niezaprzeczalnych zasług, Daszyński upamiętniony jest w Warszawie zaledwie nazwą niezbyt reprezentacyjnego ronda. W odróżnieniu od pozostałych ojców polskiej niepodległości, nie ma pomnika przy Trakcie Królewskim - ani żadnego innego. Inicjatywy budowy tego pomnika, przewidujące odsłonięcie go właśnie w tym roku, utonęły w politycznych sporach. Życzylibyśmy sobie i naszemu miastu, by stan ten uległ zmianie.